Tym razem nie musimy wstawać w środku nocy. A i perspektywa obiadu w Karczmie pod semaforem dodawała sił. Ale od początku…
Spotykamy się na Guzikówce o 10:00, dzielimy się na dwie załogi i ruszamy w drogę. Cel – Karczma pod semaforem, godz. 13:00. Szybko zgodnie z planem rozdzielamy się, by nie mieć tych samych zdjęć. Ja prowadzę grupę „zieloną” (Beata, Monika, Teresa, Jacek). Ala, Grzesiek i Tomek jadą swoją drogą. My po drodze zatrzymujemy się w Haczowie, pod największym drewnianym kościołem gotyckim w Europie. Tak, tak, w Europie (sam też nie wiedziałem). Po dłuższej sesji zdjęciowej jedziemy dalej. Omijamy główne drogi, jedziemy mocno zaśnieżonymi bocznymi dróżkami. Sporo śniegu sprowokowało niejednego z dzieciaków na budowę bałwana. W pewnym miejscu ta sama przyczyna zmusza nas do zawrócenia z drogi i objazdu, bo za duże zaspy powoduję ryzyko utknięcia do wiosny. ;-)
Dojeżdżamy do Sanu na przeprawę promową, niestety zgodnie z przypuszczeniem przeprawa nieczynna do wiosny. Na brzegu stoi dwie łódki, które przeczą idei łodzi w ogóle, bo są pełne wody. Jedno jest pewne – są szczelne. No nic, komu w drogę…
Po raz kolejny zatrzymujemy się, tym razem przy wiszącej kładce, których nie brakuje w tej części Sanu. Po kilkunastu minutach kołysania na wietrze z wielką chęcią jedziemy do karczmy. W karczmie jak to w karczmie – pierogi, mięsiwa i grzane piwo – mniam. Czas mija szybko, zbieramy się i jedziemy do Przeworska. Wskakujemy w okoliczne uliczki, w których nie brakuje tematów do fotografowania. Klasztor Bernardynów i Bożogrobców informuje nas białym dymem, że „habemus papam”. :D
Po godzinie jedziemy już do Jarosławia, który jest celem ostatecznym ze względu na wernisaż wystawy „PODKARPACKIE TERAZ”, którego organizatorem jest Jarosławski Ośrodek Kultury i Sztuki. W imieniu Kuźni Światła podziękowanie odbiera Tomasz, a w imieniu Camery Obscurry odbieram ja.
I tym optymistycznym akcentem kończymy całodniową wycieczkę i wracamy do domu. Wszystkim uczestnikom dziękuję bardzo za obecność i do zobaczenia następnym razem…