W Jarosławiu, jak co roku, organizowana jest wystawa zdjęć, których autorami są różne grupy fotograficzne z Podkarpacia. Kuźnia Światła została, po raz kolejny, zaproszona do udziału w tej imprezie. Przygotowaliśmy trzy plansze ze zdjęciami pt. „Różne oblicza miłości”. Był to fragment wystawy, którą w całości pokazaliśmy na 13. Krośnieńskim Święcie Fotografii.

Wernisaż w Jarosławiu zaplanowano na sobotę 17 lutego, na godz. 16… no i jakże mogłoby nas tam zabraknąć! Ale że to ładny kawałek drogi postanowiliśmy połączyć miłe z pożytecznym… i tak w sobotnie przedpołudnie wyruszyliśmy na plener fotograficzny połączony z wernisażem wystawy „Podkarpackie teraz”.

Pogoda zapowiadała się fatalna, ale przecież wiara czyni cuda, więc specjalnie na tę okazję się wypogodziło. W drogę wyruszyli – Tomasz P. Michał U. I Tomasz W. Z każdym przejechanym kilometrem rósł nasz entuzjazm, bo za oknem przesuwały się piękne, zimowe widoki…

Po godzinie dotarliśmy do Dynowa, pierwszego celu dzisiejszej wyprawy. Trzeba przyznać, że podkarpackie miasteczka mają jeszcze swój urok i niepowtarzalny klimat, choć z roku na rok wszystko się tutaj zmienia i zapewne kiedyś ten czar pryśnie… Póki co postanowiliśmy uwiecznić jego cząstki na naszych fotografiach. Na marginesie dodam, że pojawienie się w miasteczku trzech osobników z aparatami fotograficznymi nie przeszło bez echa, a pytania „z jakiej telewizji jesteście” przeszły już dawno do kanonu naszych plenerów.

Po owocnej, dwugodzinnej pracy postanowiliśmy naładować nasze akumulatory w pobliskim, jakże miłym naszym sercom „Semaforze”… Kto tutaj nie jadł nie zrozumie radości, z jaką zasiedliśmy do stołu (na całe szczęście było miejsce…).

Godzinę i klika dań i napojów później, syci i uśmiechnięci ruszyliśmy w dalszą drogę. Słońce cały czas świeciło, więc zrobiliśmy krótki postój także w Kańczudze. Potem jeszcze tylko pół godziny drogi i zawitaliśmy w Jarosławiu.

W Miejskim Ośrodku Kultury byliśmy, tym razem, jednymi z pierwszych gości. Dało nam to czas i sposobność zaznajomienia się ze zdjęciami, wykonanymi przez pozostałych uczestników ekspozycji. Humory (biorąc pod uwagę wcześniejszy plener) mieliśmy wyborne… na wystawie panowała miła atmosfera, dotarła też do nas wiadomość o złotym medalu dla Kamila Stocha… czegóż chcieć jeszcze.

Przedstawiciele grup prezentujących zdjęcia zostali uraczeni pamiątkowymi dyplomami i zdjęciami. Było to miejsce o blisko 100% nasyceniu aparatami fotograficznymi na 1 metr kwadratowy, więc tych ostatnich nie brakowało. Tomasz P. polował na portrety (w naturalnym otoczeniu), Tomasz W. obserwował świat na siedząco (noga odpoczywała po trudach dnia) i uwieczniał co się dało, Michał U. czaił się ze swoim bezlusterkowcem… Tak minęła nam godzina i… trzeba było jechać do domu.
Wracaliśmy nasyceni jadłem (nie zatrzymaliśmy się w drodze powrotnej w „Semaforze”, a to już o czymś świadczy), zdjęciami (pozdrawiamy życzliwych mieszkańców Dynowa i Kańczugi) oraz wrażeniami z wernisażu (gratulacje dla organizatorów – Jarosławskiej Agencji Fotograficznej).

Po raz kolejny trzeba nam powtórzyć to, co zawsze mówimy przy każdej okazji – warto się wybrać na plener, na wystawę, na kolejną przygodę…

Jarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaJarosławska przygodaPodkarpackie Teraz 3