W sobotę, mimo okrutnego zimna i białego nieba, zdecydowaliśmy się na fotograficzną wyprawę – i powiem Wam… było warto. Po zbiórce, tam gdzie zwykle, rozdzieliliśmy się na 2 grupy Tomek i Basia oraz Mariola, Janusz, Romek i ja.

O wyprawie grupy Tomaszowo-Barbarkowej jest odrębna relacja :)

A my… udaliśmy się do Kobylan, podziwiać zapory stworzone przez bobry. Bardzo ciekawy widok, bo różnica w poziomie wody pomiędzy pierwszą tamą a ostatnią, do której dotarliśmy, to kilka metrów. A drzewa schrupane przez rzeczone zwierzęta to też rzadki i ciekawy widok. Ta wyprawa to było wyzwanie, ponieważ niebo nieciekawe, ani promyczka słońca i zimno. Szukaliśmy też inspiracji w abstrakcyjnej fakturze lodu na kałużach, w niektórych miejscach grubość lodu na nich to ok 1 cm, więc mróz był tęgi – i to dało się odczuć, jak już wspominałam, zimno przeszywało do kości, dawno tak nie zmarzłam na plenerze, ale… kolejna wspólna wyprawa, rozmowy, nowe miejsca i my kółkowicze razem szukający tematów fotograficznych – uwielbiam.

Do zobaczenia na kolejnej wyprawie…

Bobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranekBobry w mroźny poranek