Ginące zawody

Pan Jan Grzegorczyk pochodzi z Iwonicza. Jak sam o sobie mówi, jest rodowitym cebularzem. Przygodę z pieczątkami rozpoczął jako 15-letni chłopak. Zakład pieczątkarski przejął po ojcu, jako kontynuację tradycji rodzinnej. Już od ponad 50 lat pan Jan wytwarza pieczątki. Dyplom mistrzowski uzyskał we Wrocławiu, a szkołę poligraficzną w Warszawie. Lata 70. były złotym okresem dla zakładu pana Jana. Natomiast w stanie wojennym każda pieczątka zrobiona przez niego musiała przejść kontrolę w Wojewódzkim Urzędzie Kontroli Prasy Publikacji i Widowisk, czyli, krótko mówiąc, podlegała cenzurze. O komputeryzacji i nowych technologiach wykorzystywanych obecnie do wyrobu pieczątek wyraża się pochlebnie, aczkolwiek zaznacza, iż pieczątki, które wyszły spod jego ręki, wytrzymałością biją na głowę współczesny produkt. Uwierzyłem bez zastrzeżeń. W samym zakładzie urzekło mnie przedziwne wyposażenie: stoły i szafki z mnóstwem szuflad i szufladeczek. w których drzemały sobie najprzeróżniejsze czcionki. Solidna przedwojenna robota. Cóż mogę jeszcze dodać? Następnych 50 lat w branży Panie Janie i serdeczne podziękowania, że zechciał pan znosić cierpliwie mnie i moje pomysły dotyczące kadru.

Ginące zawodyGinące zawodyGinące zawodyGinące zawodyGinące zawody