Na miejsce sobotniego pleneru wybraliśmy „Odrzykoń”… pisane w cudzysłowiu, bo mówimy o terenie, a nie o konkretnym miejscu. Wyruszaliśmy z Guzikówki, ale Jacek zdeklarował się, że będzie czekał na nas „na miejscu”… Okazało się, że Jacka nie ma… – Pewnie śpi – pomyśleliśmy i rozpoczęliśmy fotografowanie. Po powrocie do Krosna otrzymałem jednak maila o następującej treści:

Cześć
Wbrew pozorom ja na plenerze też byłem ;-)
Tyle, że ja myśląc o Odrzykoniu pomyślałem o wsi, o miejscowości. Dla mnie zamek w Odrzykoniu to po prostu zamek, a Odrzykoń to wieś. ;-)
No nic, pochodziłem, pojeździłem. Was szukałem, ale doszedłem do wniosku, że jak się nie spotkamy to po prostu będę miał zdjęcia inne niż wszyscy :-D
Pozdrawiam, Jacek – Hiszpan

No… jak widać miejsce pleneru się rozciągnęło:) Ale chwała za samotną walkę!
Krótka jej fotokronika poniżej!

JEDEN NAM ZAGINĄŁ...JEDEN NAM ZAGINĄŁ...JEDEN NAM ZAGINĄŁ...