Biecz – małe miasteczko, które postanowiliśmy odwiedzić o świcie, by uwiecznić spokój i ciszę wczesnych godzin porannych. Niestety, jak zwykle pogoda nam nie dopisała… pochmurno, brak słońca i dość chłodno. Kościół, ratusz, rynek, wąskie uliczki, ludzie, lecz z trudnością udało nam się to sfotografować, powód – brak ciekawego światła. Choć w takie dni też trzeba próbować szukać tematów, taka pogoda uczy – fotografowania i pokory. Mówi, że nie wystarczy wstać świtkiem, zabrać aparat i wyjść z domu, ale wymaga czegoś znacznie więcej… Zaangażowania, potrzeby fotografowania, pasji – pragnienia pokazania otaczającego świata na swój sposób. Każdy widzi, czuje, a co za tym idzie – fotografuje inaczej. A to inaczej wyróżnia każdego z nas… Poszukujmy w sobie pragnienia obcowania z fotografią… Naszą osobistą wizją świata przeniesioną na papier, jak „poeci, pisarze, malarze… uzewnętrznijmy nasze emocje… uwiecznijmy otaczający nas świat, ludzi, wydarzenia, podzielmy się swoim postrzeganiem rzeczywistości…

Dlatego do dziś żałuję, że nie namówiłam reszty uczestników na kontynuację pleneru. Część, spora część wróciła do Krosna. Na dalszy plener wybraliśmy się z Tomaszem. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać, ale nie zrezygnowaliśmy z prób kontynuowania podbojów fotograficznych. Czasem, a raczej często ze względu na pogodę, która nas nie rozpieszcza, musimy ryzykować, wykazywać się pomysłowością.

Zorganizowaliśmy sobie mobilny plener, czyli z częstym przemieszczaniem się z miejsca na miejsce. Poprawiła się pogoda, wyszło piękne słońce, delikatne, przefiltrowane przez chmury – fotogeniczne. A tematów do zdjęć było niemało: woda, kościółki, cerkwie, krzyże i kapliczki, otwarte przestrzenie, rudery tworzące ciekawe tło do fotografii portretowej, zwierzęta domowe – rzadki już widok (krowy, owce, konie). Było cicho i spokojnie, taki czas na wpatrzenie się w swoje fotograficzne możliwości i wrażliwość. Jednym okiem spoglądamy na świat, drugim w głąb siebie – parafrazując Cartiera Bressona. Czas na fotografowanie, podziwianie świata, pobycie z samym sobą…

Kwintesencja plenerów…

Krótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszyKrótka wyprawa do Biecza... i ciąg dalszy