Opłotkami miasta

Dziś, po dłuższej plenerowej przerwie, pomknęliśmy na plener. Pogoda jak na zamówienie – chmury granatowe, kłębiaste, wypełniające niebo, do tego słońce wiosenne, nie za ciepło nie za zimno (no, Artur trochę zmarzł, bo przyjechał rowerem ;)) i my – kółkowicze, którzy udali się w poszukiwaniu ciekawego tematu. Kierunek – Ślączka, Kopalniana, Gałczyńskiego, Żeromskiego… A tam inny świat, Krosno nie do zobaczenia – pocztówki z tamtymi kadrami raczej by nie było. Wiele nowych, ale i starych drewnianych opuszczonych domów. Czasem stary płotek, kapliczki (jeszcze z 1891 roku), już prawie wiosenne drzewa, szczekające psy. A na ulicy Kopalnianej pracujące kiwony (kiwaki) oraz wzniesienie, z którego można oglądać panoramę miasta, tuż za tą ulicą zwane „górą trzech krzyży”. Taki był nasz sobotni poranek, nasz czyli – Artura, Romka, Sylwka, Tomasza i Katarzyny (mój ;)).

Opłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miastaOpłotkami miasta