W ściśle męskim gronie spotkaliśmy się 8 września o wschodzie słońca w umówionym miejscu, żeby dokonać rytuału przejścia. No to sobie przeszliśmy od cerkwi w Chyrowej aż do ostatniego elektrycznego pastucha. Niestety był rozłożony w poprzek drogi, dodatkowo strzeżony przez buhaja, więc dalej rytualnie nie przeszliśmy.
Była tam też wanna do rytualnych obmyć, ale nie było do nich chętnego, więc zawróciliśmy.
Podjechaliśmy do wodospadu w Iwli, ale tam znowu – zamiast przejścia było zejście. Śliskie i po sypiącym się łupku, więc tylko część z nas podołała trudom i niebezpieczeństwom, a reszta znalazła wygodniejsze zejście. Wykonaliśmy rytualne zdjęcie grupowe i przy okazji kilka innych. W pewnym momencie błędne wody wodospadu, a może stara rusałka mieszkająca w ruinach młyna, zaczęła nam bulgotać na zwodzenie, chcąc doprowadzić nas do zabłądu, czy innego szaleństwa. Jednak byliśmy dzielni i się nie daliśmy – wsadziliśmy rusałkę z powrotem do rury spustowej, kończącej niegdyś młynówkę, i wróciliśmy do domów na śniadanie.
Po zrzuceniu zdjęć na komputer stwierdziłem, że rusałka skasowała mi jednak te świetne zdjęcia, które na pewno zrobiłem, a zostawiła same słabe. Tak w każdym razie powiedziałem dzieciom zaglądającym mi przez ramię. Ale przyjemności z porannego spaceru w dobrym towarzystwie (buhaja) mi nie zabrała :)
W plenerze udział wzięli:
Tomasz W., Waldek, Romek, Jacek i Michał K.