Witajcie. Od stycznia rozpoczynamy plenery w nieco zmienionej formule. Robimy zdjęcia więcej czy mniej związane z ustalonymi tematami, podzieleni na grupy w zależności od ilości uczestników i od tematów właśnie. A jak to wyglądało? Ano tak…
6:00 pobudka. Nie chce mi się, ale się przemagam i wstaje. Jak już wstałem to reszta idzie szybko. Nawet nie zauważyłem, kiedy jestem na Guzikówce. Marcin już jest. Po kolei dołącza reszta w składzie Tomek W., Ernest, Robert, Tomek P. Szykuje się męski wyjazd, a nawet dwa. Dzielimy się na grupy: Krosno nie do zobaczenia i Biały świat.
Plener 1 – Wspomnień czar…
Marcin, Tomek W. i ja ruszamy na Guzikówkę i lotnisko, reszta będzie szukać śniegu gdzie indziej. Szybko przemierzamy blokowisko, co rusz zatrzymując się na zrobienie zdjęcia i wspominanie naszych młodych lat, kiedy to Osiedle Traugutta (bo tak się prawidłowo nazywa) powstawało. Odnowione drogi dojazdowe czy hala sportowa przy szkole na nas wrażenia nie robią, ale w latach 80-tych nikt by nie uwierzył, że Guzikówka, biorąca potoczną nazwę od mieszczącego się tam kiedyś folwarku rodu Guzików, aż tak się rozrośnie. Kiedyś pola, później surowe, betonowe blokowisko, a dziś… parking dla „miliona” samochodów. Przejście na Osiedle WSK nie zmienia nam klimatu. Wręcz przeciwnie. Na dzień dobry mamy stołówkę Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich, która w Krośnie działała w latach 1938-39. Później przechadzamy się między budynkami byłej infrastruktury szkoły. Część z nich została zaadaptowana na potrzeby mieszkaniowe, a część po prostu zburzona, by postawić nowe bloki. Z rozrzewnieniem wspominamy nasze historie związane z tym miejscem. Ja najlepiej wspominam wyprawy na śliwki mirabelki. Przechodząc przez osiedle nie sposób minąć bramy WSK. W rozmowie ze strażnikami, okazuje się, że w chwili obecnej WSK specjalizuje się głównie w produkcji sprzętu do przewozu i przetwórstwa… mleka. Cóż, świat się zmienia…
Niestety nasze kolejne kroki stają się coraz szybsze i to w kierunku samochodów, w związku z coraz mocniej padającym deszczem, który oczywiście przestaje padać jak tylko docieramy do aut.
Plener 2 – Gra w warcaby – czyli czarne czy białe…?
A więc rozpoczęliśmy poszukiwania „Białego Świata” (zdjęcia na 16 KŚF:)… We trzech (Tomek P., Ernest i Robert) wyruszyliśmy na tę, z góry skazaną na przegraną, wyprawę. Jednak z odrobiną nadziei na znalezienie resztek zimy, pojechaliśmy do kościółka w Klimkówce i stawów w Bartoszowie. No i… nadzieja nie zawiodła! Choć większość „białego” okazała się być „czarna”, to i tak byliśmy zadowoleni z rezultatów naszych poszukiwań, do obejrzenia których zapraszamy!