Witajcie.

Parę fotek z ostatniego pleneru. Ostatniej soboty odbył się plener, a w zasadzie plenery indywidualne, bo chyba taka opcja jest najbardziej adekwatna do bieżącej sytuacji. Strach przed zarażeniem koronawirusem nam też się udzielił. Lepiej działać prewencyjnie niż potem leczyć…

Do rzeczy – przedstawiamy kilka zdjęć koleżanki i kolegów: Basi P., Darka, Grześka, Marcina, Piotrka, Tomka W., Michała U. i Wieśka oraz krótką relację tego ostatniego z jego wypadu.

Pozdrawiam i nie dajcie się byle wirusowi… ;-)

 

„Prządkowy” spacer

Będąc niezarażonym koronawirusem i widząc piękne słoneczne niebo postanowiłem niedzielne popołudnie spędzić rodzinnie na świeżym powietrzu, z aparatem w ręku. Ciekawych kierunków miałem wiele, ale biorąc pod uwagę czas i odległości postanowiłem odwiedzić „Prządki” i okolice.

Po zaparkowaniu auta na parkingu w Czarnorzekach w pobliżu Cerkwi św. Dymitra udaliśmy się asfaltową drogą w głąb „Prządek” kierując się w stronę wyciągu narciarskiego. Idąc lasem poszukiwaliśmy ciekawych „skarbów”, jednak oprócz wszędobylskich tu i ówdzie śmieci w postaci puszek, butelek, wszelkiego plastiku, opon samochodowych (wstyd ludzie !!!) udało nam się zobaczyć zahibernowanego motyla, bzyczącego trzmiela, „bazie” i wiosenne kwiaty, podniebny „szwadron” ok. 190 sztuk żurawi a także bardzo ciekawe wychodnie skalne imponujących rozmiarów, które dzieci miały ochotę podnieść. ;-)

Na samej górze niedaleko przekaźnika telewizyjnego obejrzeliśmy budynek powstającej wieży widokowej, która ma połączyć szlaki turystyczne, ścieżki rowerowe oraz skalny Rezerwat Przyrody „Prządki” i ruiny Zamku Kamieniec w Odrzykoniu. Ma ona być oddana na wiosnę br. i z niej można będzie zobaczyć Tatry. Z uwagi na bardzo dobrą przejrzystość powietrza, z pobliskiego wzniesienia wzrokowo udało się nam zobaczyć ośnieżone szczyty Bieszczadów (świetny widok!), oddalone smugi dymów.

Kończąc rodzinny spacer a jednocześnie mój plener wróciliśmy do pojazdu pokonując zieloną trasę wyciągu narciarskiego i twardą drogę z ubytkami asfaltu. Efektem tego wypadu są m.in. te zdjęcia. Mimo niskiej temperatury słonko miło przygrzewało. 3 godzinki spaceru przeleciało „migiem”. Było warto, bo… przyjemne z pożytecznym.

Plener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiemPlener indywidualny razy osiem