Tym razem już w 3 osobowym składzie Asia,Sylwek i ja, 11.10, udaliśmy się ponownie na bieszczadzkie Szybowisko w Bezmiechowej i wierzcie mi że z tego odkrytego i wyjątkowo widokowego wzniesienia podziwialiśmy panoramę całych Bieszczadów łącznie z odległymi połoninami Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
Tym razem plener odbył się o nieprzyzwoitej wręcz porze jak na kółkowe tradycje. Nie była to godz, 6 a nawet nie 8 rano tylko 13.00. Ponieważ nasz kółkowy kolega Sylwek na poprzedni plener nie dotarł bo zaspał to ta godzina jest jak najbardziej uzasadniona. Umiłowanie przez Sylwka podusi i kołderki może zburzyć wieloletnie tradycje kółka, nastanie nowy porządek? Kto wie może coś się z tego wykluje?
Pogoda nam sprzyjała, słońce podkreślało ciepłe barwy jesieni, na niebie pojawiały się gdzieniegdzie chmurki.
Na szybowisko dotarliśmy w tempie ekspresowym, Sylwek może i śpioch ale kierowca świetny. Asia natomiast popadła w stan absolutnego szczęścia, wiele lat temu zostawiła tu serce i dusze o ciele nic nie wspominała. Patrząc na nią wiedziałam że jest to jej miejsce na Ziemi. Tego dnia Asia była nie do przegadania a warto było posłuchać o czym mówi.
Na górze czekała na nas niespodzianka. Ze stoku mogliśmy oglądać start szybowcem z lin gumowych co jest wielką atrakcją tym bardziej że w tym rejonie występują rzadko spotykane prądy falowe i wznoszące, dzięki którym możliwe jest szybkie wznoszenie oraz długotrwały lot. Lotniarze i paralotniarze mają tu swój raj.
Plener okazał się strzałem w dziesiątkę, co jest zasługą Asi.
Może któregoś dnia i Wy kochani nabierzecie ochoty na wspólne wyjazdy, gdzie nie tylko uczymy się jak robić zdjęcia ale przede wszystkim nawiązujemy szczere przyjaźnie, śmiejemy się do rozpuku i co najważniejsze uczymy się drugiego człowieka, bo dzięki temu naciśnięcie migawki to nie tylko kliknięcie palcem w przycisk ale wyłapanie momentu w który świat i człowiek jest dla nas najpiękniejszy. Asia, Sylwek i Agnieszka.