Jak co dwa tygodnie (prawie) nadszedł czas by wstać skoro świt i wybrać się na fotołowy. Tym razem padło na Biecz…
I znów o 6 rano przyszło wstać. Szybka kawa i już jestem na miejscu. Tu już czeka na mnie cała grupa. Pakujemy się do dwóch samochodów – Beata, Marzena i Weronika do mnie, a Grzesiek do Grześka. ;-)
Po niecałej godzinie jesteśmy w Bieczu. Parkujemy w samym rynku i po chwili każdy rusza w swoją stronę. Wieje niemiłosiernie, ale się nie dajemy. Może dzięki temu po godzinie ten niemożliwy wiatr przegania niemal wszystkie chmury, a błękit nieba aż razi. Po 1,5 godziny dajemy sobie jeszcze +/- 30 minut, bo jest co fotografować. Rynek z ratuszem, kościół Bożego Ciała, baszta kowalska, klasztor o. Franciszkanów czy cmentarze wojenne – jest w czym wybierać. Po mniej więcej dwóch godzinach zadowoleni pakujemy się do aut i jedziemy poszukać jeszcze jakiejś panoramy. Nie znając okolicy chwilę nam to zajmuje, ale coś w końcu się udaje uchwycić. Znów pakujemy się do samochodów, ale tym razem już wracamy do Krosna.
I tym sposobem przed południem jesteśmy z powrotem na Guzikówce i mamy kolejny plener zaliczony, a i każdy z nas zaliczył dzienną ilość kroków. :D