Pierwszego dnia wiosny nasze wagary od weekendowego wysypiania rozpoczęliśmy o godz. 5.30. Pomimo dobrze zapowiadającej się pogody, na miejscu zbiórki spotkaliśmy się tylko w czwórkę. Nie tracąc czasu, wyruszyliśmy w stronę Rymanowa-Zdroju, by ostatecznie za cel podróży obrać Przymiarki.

Zaparkowaliśmy przy ostatnim gospodarstwie w Bałuciance i wyruszyliśmy na szczyty. Niektórzy na szczyty swoich możliwości… możliwości adaptacyjnych do panujących warunków pogodowych. Szczęśliwi ci, którzy zabrali ze sobą czapki, opaski, bandany, kaptury i inne nadające się na okrycie górnej części ciała zwanej głową. Nie posiadający (ja we własnej osobie) takowych dogrzewających udogodnień cierpieli na wygwizdów pospolity, który to zamieniał ową gołą głowę w organ oderwany od rzeczywistości cielesnej, ogłuszony naporem bezlitosnego wiatrzyska. Mimo wątpliwości czy zdołam – po dłuższym czasie już w ciepłym domu – wróciłam do siebie. Do rzeczy…

Na Przymiarkach przywitało nas słońce w pełnej okazałości – pojawiły się nawet narzekania, że ostatnio nie mamy szczęścia do chmurnego życia na niebie. No cóż, trzeba było sobie jakoś poradzić z nicością na horyzoncie, więc co rusz staraliśmy się znajdować nowe tematy: jak nie stary wóz to stosy drewna; siebie nawzajem, połamane w niewyjaśnionych okolicznościach czubki niemal wszystkich drzew nad Bałucianką, starą drabinę przy niewysokim drzewie, itp.. Poranne słońce malowało piękne długie cienie oraz iskrzyło złotem na położonych, przez nieobecny już śnieg i mocno obecny wiatr, trawach. Gdzieniegdzie był z nami mróz – najbardziej widoczny w miejscach, gdzie był on zaklęty w malowidłach na kałużach. Po dojściu pod Kopę i pstryknięciu zdjęcia grupowego zeszliśmy z powrotem do auta.

Słońce było już wysoko, a my jeszcze nienasyceni… Tomek podpowiada, że niedaleko jest kościół w ruinie – może być ciekawie, więc jedziemy. Tak też naszym kolejnym celem była cerkiew pw. Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja w nieistniejącej już wsi Króliku Wołoskim. Zastaliśmy tam niesamowity klimat. Zrujnowany, zaniedbany murowany kościół i stary cmentarz pod wpływem ciepłego światła zrobiły na nas niemałe wrażenie. Oprócz ciekawego klimatu przy ruinach zastaliśmy naszego kolegę kółkowicza – Waldka. Zdziwienie, radość, wspólne rozmowy i zdjęcia. Z jednej strony byliśmy zaskoczeni zbiegiem tych miłych okoliczności, aczkolwiek z drugiej strony kto inny biegałby z aparatem o takiej porze w takich miejscach… Po ostatnich zdjęciach, mimo ciepłych nastrojów i słońca, wracamy przewiani i zziębnięci w stronę Krosna.

Termin: 21.03.2015, zbiórka 5.30
Miejsce docelowe: Przymiarki, Królik Wołoski
Pogoda: pełne słońce, przejrzyście, wietrznie i zimno
Sprzęt (w tym baterie): był
Nastroje: bardzo dobre
Obecni: stała bywalczyni plenerów Arleta, były kółkowicz Tomek – zachęcony do wspólnego pleneru na spotkaniu przyjaciół Kuźni Światła, które odbyło się w przededniu pleneru; organizator Michał; częściowo, bo w Króliku Wołoskim – Waldek oraz ja.

Wagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w PrzymiarkachWagary w Przymiarkach