Kapryśne, mało zasobne w światło i cień.

I znów grupka szaleńców, patrząc z nadzieją w niebo, wyruszyła w kierunku Iwonicza-Zdroju i w przestrzeń Przymiarek. Trochę błota, szare niebo, mokre liście pod nogami, pomylone kierunki – co tam – wiara czyni cuda!
Pięcioro „kuźniowiczów” – Monika, Beata U., Teresa, Tomasz i Łukasz, pokrzepianych dowcipami i opowiastkami Tomasza, usilnie poszukiwała obrazów do zarejestrowania na swych aparatach. Wiatr (nie za duży), przebijające się słońce, jesień jeszcze w swych barwach i kalorie uzupełnione wyśmienitą malinową tartą, (niektórzy jeszcze lodami), z dobrą kawą – to nagroda plenerowa. Co prawda cudu, w postaci całkowitego rozstąpienia się chmur się nie doczekaliśmy, lecz zostaliśmy naładowani dużą dawka hormonu szczęścia na cały weekend.
Do zobaczenia na następnych plenerach.