O co nam właściwie w Kuźni chodzi?
Bo nie o to, by jakimś zdjęciem – jednym z tysiąca – błysnąć na moment…
Żeby choć na chwile zaistnieć jakimś kadrem, tematem, formą.
Nie chodzi o to, żeby być popularnym i w kółko eksploatować to, co się innym podoba.
To nie jest też kwestia szczęścia, bo skoro nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę pokazuje dobrą godzinę, to tym bardziej może się trafić przypadkowo dobre zdjęcie…
W Kuźni nie chodzi nam ani o szczęście, ani o zaistnienie, ani o incydentalne sukcesy.
Tutaj uczymy się, jak codziennie żyć fotografią i tym, co ona nam daje… Dlatego mówimy, piszemy i stale przypominamy o wytrwałości. O cierpliwym szukaniu swojej drogi i swojego tematu. O cotygodniowym wysiłku podniesienia się z kanapy, wzięcia aparatu do ręki i wyruszenia na kolejne fotograficzne łowy. Bo trzeba wysilić oczy, głowę i serce by zobaczyć coś, co nas dotyka i porusza.
Tak rodzi się miłość do fotografii, szeroko otwarte oczy, wrażliwość, a na końcu radość z tego, czego udało się nauczyć. Tak powstają zdjęcia, które stają się dla nas ważne… Mamy nadzieję, że będą takimi również dla Was.