A tym razem zupełnie inaczej… Ogniska jeszcze w kółkowym towarzystwie nie przeżyliśmy, grill i owszem, ale ognisko było nasze pierwsze. Ono już za nami i cały przesympatyczny sobotni wieczór (4 lipca) wypełniony grą w piłkę (ile emocji, biegania po piłkę w dół, bo my byliśmy na górce, wyginania i śmiechu przy tym było…), rozmowami, jedzeniem kiełbasek, patrzeniem w gwiazdy, oglądaniem panoramy oświetlonych miast – Krosna, okolicznych wsi, aż po Jasło. A byliśmy na Podzamczu, przy kapliczce. Kto nie był, niech żałuje, ja przynajmniej żałowałabym ;) a kto był, wie co przeżyliśmy i, mam nadzieję, podziela moją radość z tegoż faktu, że mimo upalnego dnia, ognisko było dobrym pomysłem na spędzenie wieczoru w dobrym towarzystwie.

Pomimo hollywoodzkich przepowiedni (Dzień Niepodległości) kosmici nie przylecieli, był za to pies (Faceci w czerni 4), natomiast odleciały kiełbaski (Czas Apokalipsy) – wtrącił Tomasz.

Posiedzieliśmy do północy, rozmarzyliśmy się i pomyśleliśmy o kolejnym spotkaniu tam i tak :-) Kto chętny?

Obecni: Mariola, Martina, Sylwek z córką Anielą, Michał, Romek, Radek, Tomasz, Waldek, Lidka i ja (Katarzyna) z mężem mym Sławkiem.

Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...Kółko pod gwiazdami...