W sobotę rano (7.03), jak to w soboty bywa (oczywiście przy względnie fotogenicznej aurze), wyruszyliśmy na fotołowy… Ale tym razem wszystko układało się cudnie. Piękne wschodzące słońce, długie cienie, błyszczący od mrozu krajobraz, rozświetlony błyskiem światła i my pełni zapału, weny i radości, więc czego chcieć więcej… a no chcieć… baterię w aparacie… To moje doświadczenie – nie polecam, z całego serca przestrzegam… bo może to serducho pęknąć, patrząc wokół na tak sprzyjające okoliczności przyrody. No cóż… jak to mówią – fotografia uczy pokory. No a jeszcze w aucie rozmawialiśmy, jakie to ważne, by naładować sobie akumulator, żeby kupić zapasowy i takie tam mądrości w tym zakresie. No oczywiście śmiechom nie było końca, jak się okazało, że naładowaną mam, i owszem, ale w domu. Ale mnie poratował zapasową baterią Janusz – za co dziękuję (chwała takim samym sprzętom i roztropności kolegi ;)) Ale do rzeczy. Jak już wspominałam, pogoda była przewspaniała, no był jeden mankament – białe niebo, no ale trzeba sobie z tym radzić na różne sposoby – trzeba wykazać się pomysłowością ;)

Tym razem zbiórka o 6.00 (jeszcze przed wschodem słońca), tam gdzie zwykle, niemała rzesza kółkowiczów (Arleta, Mariola, Martina, Lidka, Waldek, Piotr, Janusz, Michał, Katarzyna) udała się w okolice Szebni, Gogołowa, Huty Gogołowskiej i Stępiny, gdzie fotografowaliśmy hitlerowski tunel.

Plener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w GogołowiePlener w Gogołowie